Nie pasowali do tej układanki, a jednak – w kojarzącym się głównie z jazzem i trójmiejskimi wykonawcami sopockim SPATiFie, belgijskie trio Kapitan Korsakov udowodniło co to znaczy bezpretensjonalne, mocne granie. 

Fot. Joanna 'frota' Kurkowska

Fot. Joanna 'frota’ Kurkowska

Na ten koncert czekałam od momentu, w którym jeden z kolegów odgrzebał w czeluściach internetu teledysk do piosenki „When We Were Hookers”. Charakterystyczny riff, przysłowiowy „wykop” i ocierający się o totalny kicz klip, zapadł w pamięci, a chęć zobaczenia tych szaleńców na żywo stała się ogromna. I tak oto, po prawie dwóch latach, Kapitan przycumował swój okręt do trójmiejskiej ziemi, a zebranym w SPATiFie widzom przyszło uczestniczyć w iście dziwacznym widowisku.

Dziwacznym, bo Korsakov to nie tylko ogłuszający noise, przemieszany z wałkującą głowę psychodelią, ale też spokojne momenty, których podczas koncertu nie zabrakło. „In The Shade Of The Sun” czy inne kołysanki bardzo ładnie wypełniało muzyczną przestrzeń pomiędzy kolejnymi dźwiękowymi petardami. Okazało się, że Belgowie tworzą bardzo wszechstronny kolektyw, odnajdujący się zarówno w żywiołowych, pełnych energii numerach jak i tych spowalnianych przez bardziej poukładane i delikatne utwory. Na płycie zdawało to egzamin, ale bałam się jak tą niesamowitą mieszankę przeniosą na koncertowy grunt. Grunt o tyle trudny, że SPATiF (choć konsekwentnie próbuje to zmieniać m.in. za sprawą festiwalu Soundrive czy zapowiadanej działalności w klubie B90), kojarzy się raczej z odmiennymi dźwiękami, aniżeli chaotycznymi dźwiękowymi podróżami zatopionymi raczej w nowojorskiej undergroundowej scenie lat 80. Ale nawet perkusista formacji, skonfrontowany z twierdzeniem mojego kolegi, że wybitnie tutaj nie pasują, krótko zripostował – „To po prostu miejsce”. I Korsakov grał tak jak zrobiłby to w pobliskim Kiss Assie, gdyńskiej Desdemonie czy gdańskim Infinium. Głośno i bez litości. I o to w końcu chodziło.

Ostatnio tak wielką frajdę w temacie gitarowego grania sprawili mi Czesi z Please The Trees. Zero gwiazdorstwa, pełna profeska i doskonale nagłośniony koncert – nie ma chyba lepszej recepty na dobrze spędzony, muzyczny wieczór. Tę wysoko postawioną poprzeczkę, mam nadzieję, podbiją nadchodzące koncerty formacji takich jak The Stubs (12.04 – Desdemona) czy Setting The Woods On Fire (14.04 – Desdemona). Do zobaczenia pod sceną!

Tekst: Joanna 'frota’ Kurkowska