Judy’s Funeral i Social Cream zagrały w gdańskim pubie Bruderschaft. Pełna umyślnych niedoskonałości muzyka, świetnie współgrała z warunkami pubu.

Judy's Funeral

Judy’s Funeral

Dyskusja dotycząca warunków, w jakich najlepiej odbiera się muzykę graną na żywo, towarzyszy zapewne ludziom od kiedy muzyka straciła charakter stricte religijny i zaczęła być częścią wszelakiej maści bardziej lub mniej oficjalnych wydarzeń. Dziś jedni preferują wielkie, festiwalowe sceny, ponieważ uwielbiają poczucie wspólnoty tłumu, inni zaś wolą znacznie mniejsze, klubowe przestrzenie. Są nawet osoby – i to jest dopiero ciekawa koncepcja – które uważają, że koncerty powinny się odbywać po prostu w domach. Oczywiście, są gatunki i nurty, których artyści muszą grać w konkretnych warunkach, aby odbiór ich twórczości miał sens, ale nawet i w ich wypadku można dyskutować np. czy lepszy jest mały klub, czy centrum sztuki współczesnej.

Przypomniałem sobie o tym aspekcie, gdy w czwartkowy wieczór wybrałem się na koncert Judy’s Funeral oraz Social Cream w gdyńskim pubie Bruderschaft. Już od dłuższego czasu mam zdecydowany przesyt koncertami organizowanymi w klubach ze względu na panującą w większości z nich bardzo charakterystyczną atmosferę. Pewien rodzaj spięcia, jasny podział na scenę i miejsce dla publiczności, restrykcyjne godziny otwarcia, powodujące, że tuż po skończeniu wydarzenia trzeba opuścić lokal. W koncertach organizowanych w pubach czy klubokawiarniach te problemy zazwyczaj nie występują. Jeśli miejsca są technicznie odpowiednio przygotowane, oglądanie i słuchanie występu w ich przestrzeniach ma w sobie mnóstwo uroku. Luźna atmosfera udziela się nie tylko publiczności, ale i samym muzykom, którzy czują się bardziej swobodnie. To właśnie w takich lokalach powinny zaczynać młode zespoły.

Gdyńskie Judy’s Funeral oraz poznańskie Social Cream, to zespoły, których muzyka bardzo dobrze wpasowała się w klimat piwnicznego Bruderschafta. Ci pierwsi już po raz kolejny udowodnili, że są nie tylko najciekawszym trójmiejskim zespołem łączącym ze sobą post-punk, shoegaze oraz noise, ale wyróżniają się także w kontekście całej polskiej sceny. Z każdym kolejnym występem ich forma coraz bardziej krzepnie.

Social Cream

Social Cream

Z kolei pochodzący ze stolicy Wielkopolski Social Cream to młoda kapela mocno inspirująca się tuzami niezależnego, gitarowego grania z lat dziewięćdziesiątych. Mimo, że podczas koncertu mocno wyczuwało się, że grupa ma przed sobą jeszcze sporo pracy, to ich brzemiennie nawiązujące do Pixies czy Pavement wywoływało szczery uśmiech na ustach.

Cieszę się, że oba zespoły udało mi się zobaczyć wciśnięte w niewielkie, pubowe pomieszczenie – ich brudna, pełna umyślnych niedoskonałości muzyka, świetnie współgrała z takimi warunkami.

Koncerty w Trójmieście

Tekst: Krzysztof Kowalczyk