Koncert w gdyńskim klubie Ucho zamknął trasę promującą wydany w 2012 r. album Napalm Death –  „Utilitarian”.

Napalm Death w UchuTego wieczoru zagrały dwa supporty – lokalny Ogotay oraz kalifornijski Armed For Apocalypse. Niestety tego pierwszego nie było mi dane usłyszeć, za to zdążyłem na krótki, ale niezwykle intensywny występ Amerykanów. Ich muzyka została przyjęta z entuzjazmem przez wypełnione po brzegi Ucho. Kwartet prezentował nowoczesny sludge metal pełen brutalnych krzyków i miażdżących kości zwolnień. Ich brzmienie było w pewnym sensie przeciwieństwem ultraszybkich petard typowych dla Napalm Death, więc świetnie sprawdziło się jako rozgrzewka. Dodatkowym plusem był ich znakomity kontakt z publicznością – muzycy ciągle przybijali wszystkim piątki i zachęcali do moshingu.

Chwilę przed 21.30 na scenę wyszła gwiazda wieczoru – brytyjscy weterani grindcoru Napalm Death. Niespodzianką okazała się nieobecność basisty Shane’a Embury’ego, spowodowana narodzinami jego dziecka. Został godnie zastąpiony przez Jespera Liveröda ze szwedzkiego Nasum. Koncert trwał niewiele ponad godzinę, ale myślę, że zadowolił wszystkich obecnych i wycisnął z nich ostatnie poty. Frekwencja była wspaniała, zapełniony był cały klub, ze schodami i balkonem. Pod sceną panowało istne szaleństwo. Od pierwszych dźwięków rozkręcił się solidny circle pit, ludzie skakali ze sceny. Po Brytyjczykach nie dało się poznać cienia zmęczenia, mimo że mieli za sobą wyczerpującą trasę. Wokalista Mark „Barney” Greenway rzucał się na scenie i z furią wyszczekiwał teksty brutalnym growlem. Mitch Harris niszczył wszystko na swojej drodze klasycznymi riffami, a całość spinała bezlitośnie precyzyjna sekcja rytmiczna Danny Herrera/Jesper Liveröd. Usłyszeliśmy materiał przekrojowy, sięgający od pierwszego albumu „Scum”, aż po najnowszy „Utilitarian”. Nie zabrakło takich klasycznych kompozycji jak „The Kill”, „Deceiver”, „You Suffer”, „Scum” (przyjęty wyjątkowo gorąco). Nowa płyta reprezentowana była między innymi przez „Everyday Pox”, „The Wolf I Feed”, „Projection Racket” i „Leper Colony”. Ponadto zagrali „From Enslavement To Obliteration” , „When All Is Said And Done”, „Suffer The Children”, „ Lowpoint” i przyjęty z zachwytem cover Dead Kennedys „Nazi Punks Fuck Off”. Na sam koniec muzycy dobili wszystkich świetnie wykonanym „Siege Of Power”, podziękowali, przybili piątki i zeszli ze sceny.

Napalm Death w Gdyni

Napalm Death w gdyńskim Uchu

Występ Napalm Death, niezwykle intensywny i brutalny, zadowolił chyba wszystkich przybyłych. Zespół brzmiał jak dobrze naoliwiona maszyna do zabijania blastami i riffami zagranymi w tempie karabinu maszynowego. Wielki szacunek należy się tej grupie, która od prawie 26 lat reprezentuje jedną z najbardziej ekstremalnych odmian metalu. Oby obietnica Barneya o powrocie Napalmów do Polski rychło się spełniła.

Tekst: Marcin Lewandowski

Koncerty w Trójmieście