Od pewnego czasu w mediach pojawia się sprawa jednego z najefektowniejszych obiektów architektonicznych na gdańskich Aniołkach. „Sprawa” polega na tym, że obiekt ten, który nie wnikając nawet w jego bogatą historię, samą swoją architekturą opowiada o czasach dawnej świetności, stoi pusty i niszczeje, odkąd znalazł się w rękach prywatnych.

Fot. Elzbieta Woroniecka

Willa przy ul. Orzeszkowej 2, 2016 r. / Fot. Elzbieta Woroniecka

Aniołki, dzielnica o długiej historii miejsca i krótkiej jako dzielnicy Gdańska, wraz ze swoimi mieszkańcami odkrywa powoli swoje atuty i równie powoli buduje lokalną świadomość zamieszkujących ją ludzi. Ważną rolę w tym procesie ma odkrywanie lokalnej, dzielnicowej historii, która jest przecież bardzo bogata i zróżnicowana. W naturalny sposób poszukiwacze tożsamości miejsca stają przed pytaniem: „co tu było kiedyś?” Kolejne pytania, jakie się pojawiają, brzmią: „kiedy?”, „w jakich okolicznościach?”, a zwłaszcza „kto…?”, bo przecież każda historia staje się naprawdę ciekawa dopiero, kiedy dostrzeżemy w niej tworzących ją ludzi.

Marzec 2013 r. / Fot. Ewa Kowalska

Willa przy ul. Orzeszkowej 2, marzec 2013 r. / Fot. Ewa Kowalska

Pytania takie stawiają sobie więc także ci, których uwagę przyciąga znajdująca się u zbiegu dzisiejszych ulic Chodowieckiego i Orzeszkowej willa, o której można powiedzieć obecnie, że jest bardzo okazałą ruiną. Dwudziesty pierwszy wiek przyzwyczaił nas do poszukiwania odpowiedzi w mediach elektronicznych. Od czego w końcu mamy Wikipedię. A ta zauważyła piękną willę już w roku 2014. W treści hasła znajdujemy odpowiedzi na wszystkie wyżej sformułowane pytania, odpowiedzi, które pozwalają dobrze umiejscowić chylący się ku upadkowi zabytek w historii miejsca.

Willa przy ul. Orzeszkowej 2 w 2004 r.

Willa przy ul. Orzeszkowej 2 w 2004 r. / Fot. Aleksander Masłowski

Istotną rzeczą pomagającą w identyfikacji tego typu obiektów jest nadanie im nazwy obiegowej, pod którą mogłyby funkcjonować w świadomości mieszkańców. W tym celu pożądane jest poznanie nazwiska ich pierwszego lub najbardziej znaczącego właściciela. W przypadku prywatnych siedzib, które stały się zabytkami, bardzo wygodnie jest używać zestawień typu „Dom Ferberów”, „Pałac Uphagenów” czy „Dom Patzkego”. Takie nazwy pozwalają od razu powiązać obiekt z człowiekiem lub ludźmi, co natychmiast czyni go bliższym, czytelniejszym i łatwiejszym do osadzenia w strumieniu dziejowym. Poszukując informacji niezbędnej dla opatrzenia willi przy Orzeszkowej 2 podobną nazwą, odnajdujemy informację, że „została zbudowana w 1922 roku na zlecenie zamożnego kupca żydowskiego i senatora Wolnego Miasta Gdańska, Juliusa Jewelowskiego” (Wikipedia, hasło „Willa przy ul. Orzeszkowej 2 w Gdańsku”, dostęp 3 marca 2016). Tę samą informację o pierwszym właścicielu znajdziemy przy okazji licznych prasowych notatek, w których dziennikarze pochylają się z troską nad losem niszczejącego zabytku.

Julius Salomon Jewelowski

Julius Salomon Jewelowski

Julius Salomon Jewelowski był postacią bardzo znaczącą dla międzywojennego Gdańska. Był synem żydowskiego kupca z Nieświeża, a urodził się w okolicach Kowna. W Gdańsku, do którego rodzina Jewelowskich zawitała na początku lat 80. XIX w., nawiązując do najlepszych tradycji gdańskiego kupiectwa, działał w branży drzewno-zbożowej. Umiejętnie wykorzystując koniunkturę w pierwszych dwóch dekadach XX wieku, był już uznawany za jednego z najbogatszych ludzi w Mieście. W dość naturalny sposób pozycja jaką miał w kręgach kupieckich, pchnęła go wraz z nastaniem Wolnego Miasta w kierunku polityki. Był deputowanym Volkstagu I kadencji, a w I połowie lat 20. pełnił funkcję senatora odpowiedzialnego za sprawy gospodarcze. Był przy tym znanym rzecznikiem dobrych stosunków z Rzecząpospolitą, oczywiście przy założeniu, że stosunki te będą polegać na tradycyjnej współpracy gospodarczej, przy zachowaniu odrębności politycznej Wolnego Miasta. Jego działalność polityczna wraz z jego żydowskim pochodzeniem przyniosła mu szereg kłopotów, a z czasem szykan ze strony nazyfikujących się w szybkim tempie władz gdańskich, oskarżających go o działalność antyniemiecką. Z drugiej strony promowanie głębokiej asymilacji Żydów przyniosło mu niechęć, a następnie ataki ze strony środowisk syjonistycznych, uznających go za działającego na szkodę narodu żydowskiego. Trudno się zatem dziwić, że opuścił Gdańsk na stałe już w roku 1937, czyli odpowiednio wcześnie, by nie stać się obiektem prawdziwej nazistowskiej nagonki, która była udziałem jego współwyznawców w Gdańsku w końcu lat 30.

Jak widać z powyższego Julius Jewelowski był postacią barwną, a jego nazwisko świetnie nadawałoby się do połączenia ze słowem „willa”. Jak sprawnie toczy się taka opowieść: „Oto willa Jewelowskiego. Jewelowski był żydowskim kupcem, który…” Niestety wszystko wskazuje na to, że z tak ładnej, nośnej i łatwej do powielania narracji w przypadku willi przy Orzeszkowej 2 na Aniołkach nic nie będzie. Prawdą jest bowiem, że willa powstała na początku lat 20. XX wieku. Prawdą jest również, że jej właścicielem był imigrant ze wschodu, żydowski kupiec działający w branży drzewnej. Rzecz w tym, że nie nazywał się Jewelowski, a Astrachan.

Leon Yehuda Leib Astrachan był żydowskim kupcem z Mińska. Pochodził z tradycyjnej żydowskiej rodziny, niezbyt religijnej na co dzień, przestrzegającej jednak wszystkich przepisanych tradycją rytuałów świątecznych. Ze względu na poglądy polityczne i społeczne uznawany był za syjonistę. Sprawnie prowadzone interesy w branży drzewnej, własne lasy i tartaki, biuro firmy w Warszawie, czyniły zeń człowieka światowego, zamożnego i dobrze ustosunkowanego. Rewolucyjne wydarzenia w Rosji, a zwłaszcza bezpośrednie zagrożenie Mińska ze strony bolszewików, skłoniły go do emigracji, choć może właściwszym słowem byłaby „ewakuacja”. Opuścił więc w 1919 r. Mińsk i przez Białystok dotarł w 1921 r. do Gdańska. Ewakuacja rodziny Astrachanów (która była notabene liczna i wielopokoleniowa) nastąpiła najwyraźniej w sposób zaplanowany i przemyślany, o czym świadczyć może fakt błyskawicznego odnalezienia się Leona w gdańskiej rzeczywistości gospodarczej, do czego potrzebował zapewne niemałego kapitału. Świadczy o tym również architektoniczny rozmach jego siedziby, którą kazał wznieść przy ówczesnej Opitzstrasse 2. Rozmiary willi odpowiadać miały przy tym potrzebom licznej rodziny, aczkolwiek członkowie tej rodziny poza Leonem nie zostali ujęci w gdańskich księgach adresowych.

Reklama firmy Leona Astrachana z 1924 r.

Reklama firmy Leona Astrachana z 1924 r.

Interesy w okresie gospodarczej prosperity Wolnego Miasta szły dobrze. Leon Astrachan w reklamie z 1924 r. chwali się posiadaniem własnego tartaku (w Nowym Porcie) i własnych lasów. Gorzej było ze zdrowiem w rodzinie – żona Leona, Menucha, uległa paraliżowi w połowie lat 20. i odtąd poruszała się jedynie na wózku inwalidzkim. Mieli trójkę dzieci – Michaela zwanego Miszą, Eliezera zwanego Loką i Sonię – późniejszą żonę słynnego działacza syjonistycznego Abby Achimeira. Od początku lat 30. część willi przy Opitzstrasse 2 wynajmowana była polskim urzędnikom celnym. Od roku 1933 stała się siedzibą Ekspozytury Inspektoratu Ceł w Gdańsku, pozostając własnością Leona Astrachana. Nie udało mi się ustalić trybu wyzucia go z tej własności w związku prowadzoną przez nazistów w końcu lat 30. akcją pozbywania się mieszkańców pochodzenia żydowskiego z Gdańska. W roku 1938 Leon Astrachan mieszkał już w Warszawie lub w Otwocku, a zarządcą budynku w jego imieniu był kupiec Lazar Astrachan, w którym domyślać się można syna Leona, Eliezera zwanego Loką.

Podczas likwidacji getta w Otwocku Menucha została zastrzelona w swoim wózku inwalidzkim, Leon zaś trafił do Treblinki, gdzie został zamordowany bezpośrednio po przybyciu transportu. Tuż przed wybuchem wojny córka Leona Sonia przeniosła się na stałe do Palestyny. Loka wraz z żoną uciekł na wschód i spędził wojnę w uzbeckim Taszkiencie. Misza został zamordowany w warszawskim getcie. Dwójka uratowanych dzieci wraz z rodzinami spotkała się po wojnie w Izraelu, gdzie ich potomkowie żyją do dziś.

Tak kończy się historia żydowskiego kupca i jego wspaniałej willi w dzisiejszych Aniołkach. Przejęty przez nazistów dom służył początkowo jako mieszkania i biura SS-manon. W tym drugim celu używał go np. niesławny Richard Hildebrandt, SS-mann odpowiedzialny za liczne zbrodnie, m.in. eksterminację osób chorych psychicznie w Kocborowie, stracony w 1951 r. w gdańskim więzieniu. Zbadania wymaga kwestia umiejscowienia w nim siedziby nazistowskich instytucji. Po wojnie ponure wykorzystanie willi żydowskiego kupca bynajmniej nie ustało, zajęta została bowiem przez Miejski Urząd Bezpieczeństwa. Weselej zrobiło się tam dopiero, kiedy w latach 60. umieszczono przy Orzeszkowej 2 izbę wytrzeźwień. W okres prawdziwego upadku weszła willa jednak dopiero, kiedy u progu XXI wieku stała się znowu własnością prywatną. Nadzieję pewną daje dokonane niedawno umieszczenie jej na liście zabytków chronionych przez prawo. Biorąc jednak pod uwagę gdańskie doświadczenia z podobnymi obiektami również wpisanymi na tę listę, a następnie bezpowrotnie unicestwionymi, nadzieja ta pozostaje jedynie nadzieją.

Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie jakie jest źródło informacji o Juliusie Jewelowskim jako właścicielu willi. Zapytałem niedawno drogą mailową kilku autorów tekstów, które trzymają się tej wersji o to, na jakiej podstawie tak twierdzą. Od żadnego z nich nie otrzymałem, jak na razie, żadnej odpowiedzi. Mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z błędem popełnionym kiedyś przez któregoś z autorów lub prelegentów, powielanym bezkrytycznie przez kolejne osoby, które chwytają za pióro by pisać o historii. W pewnym sensie przypomina to sytuację rzekomej „willi Klawitterów” przy ul. Wiosny Ludów czy kamienicy na Wzgórzu Zinglera, która posądzana była o masońską przeszłość.

Tekst: Aleksander Masłowski