Niewielki pomnik w sopockim Parku Północnym, w świadomości sopocian funkcjonuje jako pomnik marynarzy. Nie zawsze jednak tak było. U swoich początków upamiętniał ofiary pierwszej katastrofy lotniczej w dziejach ówczesnego „trójmiasta”, czyli Gdańska, Oliwy i Sopotu.

Flieger Denkmal – Forum Dawny Gdańsk

Początek XX to okres burzliwego rozwoju techniki lotniczej, w ciągu zaledwie dekady od pierwszego lotu konstrukcji braci Wright samoloty udowodniły swoją przydatność nie tylko jako środek komunikacji, ale rychło wzbudziły zainteresowanie wojska. Względnie niski koszt produkcji i utrzymania w porównaniu ze sterowcem oraz duża mobilność w stosunku do balonu, czyniło samolot znakomitym zwiadowcą. Niemiecka marynarka także podjęła badania nad wyborem samolotu do własnych potrzeb. Przede wszystkim chodziło o to, by był on w stanie wystartować i wylądować z powierzchni morza. Pierwszą spośród lotniczych stacji badawczych marynarki zlokalizowano niedaleko Pucka w ówczesnych Prusach Zachodnich. Na wyposażeniu stacji lotniczej trafiły wodnosamoloty Albatros WMZ wyprodukowane przez Albatroswerke G.m.B.H. w Johannistal koło Berlina.

Skrót w nazwie konstrukcji oznaczał po prostu: Wasser-Militär- Zweidecker, czyli dwupłatowy wodnosamolot wojskowy. W celach propagandowych jedna z maszyn zakupiona została z funduszy zebranych przez zachodniopruski oddział Deutscher-Luftflotten-Verein i za zgodą cesarza otrzymała nazwę Westpreussen. Uroczysty chrzest samolotu odbył się w niedzielę, 15 grudnia 1912 r. w obecności samego nadprezydenta prowincji Ernsta Ludwiga von Jagowa. Samolot napędzał silnik o mocy 100 KM, jego rozpiętość skrzydeł wynosiła 21 metrów, długość 13 metrów zaś wysokość 5 metrów. Spośród innych puckich maszyn wyróżniał się napisem na dolnym płacie i herbem Prus Zachodnich na sterach kierunku.

Puck samolot Westpreussen A – zbiory własne G. Fey

Niestety służba Prus Zachodnich we flocie lotniczej marynarki nie potrwała zbyt długo. W wietrzne przedpołudnie 7 lutego 1913 r. za sterami hydroplanu zasiadł Kapitänleuntnant (kapitan) Walter Jenetzky zaś drugie miejsce zajął mechanik Oberbootsmannsmaat (starszy bosmanmat) Ernst Dieckmann. Krótko przed godziną 10 maszyna wzbiła się w powietrze. Podczas lotu, którego celem był Słupsk, samolot ubezpieczał samochód pod dowództwem porucznika Hartmanna. Już nad Wejherowem pilot zasygnalizował, że z uwagi na porywisty wiatr nie jest w stanie kontynuować lotu do Słupska, gdyż grozi to uszkodzeniem płatowca. Podjął także brzemienną w skutki decyzję, aby nie wracać do Pucka, ale kontynuować lot w kierunku Gdańska. Krótko przed południem samolot wylądował na placu ćwiczeń we Wrzeszczu. Niespodziewane lądowanie samolotu wzbudziło naturalne zainteresowanie ćwiczących oddziałów, zwłaszcza oficerów miejscowej brygady huzarów. Kapitan Jenetzky uległ prośbom i zabrał na krótki przelot nad placem jednego z nich. Po godzinie pierwszej Prusy Zachodnie wystartowały do lotu do Pucka. Niestety trwał on zaledwie kilka minut i z uwagi na brak paliwa zakończył się awaryjnym lądowaniem koło Brzeźna. W celu zdobycia paliwa kapitan Jenetzky udał się do Stoczni Cesarskiej. Przed godziną 15-tej powrócił z benzyną, samolot zatankowano i o 15:45 wystartował. Maszyna obrała kurs północny i w rejonie Jelitowa znalazła się nad wodami Zatoki Gdańskiej. Nieliczni spacerowicze których nie odstraszył porywisty wiatr ujrzeli z sopockiego mola nadlatujący od południa samolot. Widać było jak pilot walczy z porywami wiatru. Maszyna minęła molo, jednak wkrótce potem świadkowie wydarzenia ujrzeli, jak odrywa się część górnego płata prawego skrzydła, a samolot wali się na skrzydło i z wysokości 150 metrów spada do morza.

Jako pierwszy na ratunek ruszył łodzi rybak z ówczesnego Adlershorst (dziś Orłowo, dzielnica Gdyni), którego łódź przypadkiem znalazła się w pobliżu miejsca zdarzenia, w jego ślady ruszyli także rybacy sopoccy, niestety jedyne co odnaleźli po załodze to rękawica, filcowy but i czapka. Wieść o tragedii szybko obiegła okolicę. Niezwłocznie powiadomione zostały: stacja lotnicza w Pucku, Stocznia Cesarska, Hafenbauamt (urząd budowy portu) oraz Lotsenamt (kapitanat portu). W ramienia kapitanatu na ratunek, wraz z gronem pilotów, wyruszył na pokładzie barkasa Habicht komandor Wunderlich który zawezwał dodatkowo pilotówkę Dove. W akcji ratowniczej udział wzięły ponadto: należący do Hafenbau Inspektion (inspekcji budowy portu) parowiec Geheimrat Mau i stoczniowa motorówka D 14, niestety żadnej z tych jednostek także nie udało się odnaleźć ciał załogi samolotu.

Żadna z jednostek nie była też na siłach, aby wydobyć z wody szczątki samolotu. W końcu zapadła decyzja, aby pilotówka Dove odholowała wrak do odległego o 6 mil Nowego Portu.

Pocztówka ze zbiorów Izabeli Sitz-Abramowicz

O godzinie 19-tej parowiec wszedł do portu. Na miejsce, gdzie wrak Prus Zachodnich miał oczekiwać na wydobycie, wybrano fragment kanał portowego na wysokości browaru Richarda Fischera w Nowym Porcie. Do akcji wydobycia szczątków przystąpiono następnego dnia wykorzystując do tego dźwig pływający Stoczni Cesarskiej. O godzinie 12:30 szczątki samolotu wyłoniły się z wody. Asystujący przy operacji naczelny lekarz stoczni doktor Bose na próżno czekał na to, aby stwierdzić zgon członków załogi hydroplanu. We wraku ich nie znaleziono, bezskuteczne okazały się też poszukiwania dna kanału podjęte przez nurków. Podobny efekt przyniosło także późniejsze przeszukanie dna w rejonie katastrofy. Akcję poszukiwawczą ofiar katastrofy oficjalnie zakończono 11 lutego, zaś dwa dni później wrak samolotu spoczął w magazynach lotniczych stoczni cesarskiej na wyspie Ostrów.

Pomnik ofiar katastrofy lotniczej

Już w dzień po katastrofie miejscowy oddział Luftflottenverein wysunął pomysł upamiętnienia ofiar katastrofy w formie pomnika, jednak na jego realizację trzeba było poczekać aż półtora roku. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się w południe 28 czerwca 1914 r., czyli tego samego dnia w którym w odległym Sarajewie z rąk zamachowca zginął austriacki arcyksiążę Franciszek Ferdynand.

A grono przybyłych gości było liczne: począwszy od burmistrza Sopotu Maxa Woldmanna i przewodniczącego rady miasta doktora Salomona, poprzez adiutanta następcy tronu majora Eklera, radcę von Liebermanna reprezentującego nadprezydenta prowincji, prezydenta rejencji gdańskiej Lothara Foerstera, dowódcę Brygady Przybocznej Huzarów Eberharda Grafa von Schmettowa, naddyrektora Stoczni Cesarskiej kontradmirała Franza von Hollebena, majora von Grothe z komendantury garnizonu miejskiego, przewodniczącego prowincjonalnego Landtagu Heinricha Grafa von Keyserlingka, wejherowskiego landrata (starostę) Theodora Grafa von Baudissina, dowódcę stacji lotniczej w Pucku kapitana Kunze, tajnego radcę i profesora Johanna Schütte – przewodniczącego Westprussischen Vereins für Luftschifffahrt, skończywszy na majorze Wachsenie reprezentującym miejscowy oddział Luftflottenverein i wielu innych.

Uroczystość rozpoczęła się od odegrania chorału „Was Gott tut, das ist wohlgetan” (Co Bóg czyni – jest dobre) przez zespół 1. regimentu huzarów. Po nich głos zabrał pastor Bowien, który w swoim kazaniu uwypuklił wątek bohaterskiej śmierci jako przejawu niemieckiego męstwa oraz ofiary dla ojczyzny. Po przemowie zgromadzeni ujrzeli samolot, który zaczął stopniowo zniżać lot by w końcu zrzucić wieniec. W ten sposób piloci z grudziądzkiej stacji lotniczej oddali hołd ofiarom katastrofy. Po nim nadleciał jeszcze drugi samolot. Relacjonujący wydarzenie dziennikarz Danziger Zeitung zanotował nazwiska lotników: byli to porucznicy Hagen i Bering oraz Perschau i Müller. Po ich przelocie oczom zgromadzonych ukazała się umieszczona na głazie tablica z napisem:

 “Den Gedenken an Kapitänleutnant Jenetzky und Maschinistenmaat Dieckmann, verunglückt am 7 Februar 1913 mit Wasserflugzeug Westpreussen”

(Pamięci kapitana Jenetzkyego i starszego bosmanmata maszynisty Dieckmanna, którzy 7 lutego 1913r. zginęli w katastrofie hydroplanu „Westpreussen”)

Tablica tej treści przetrwała do roku 1945, kiedy to okazało się, że nie pasuje do nowych czasów. Pomnik przez kilka lat stał „bezpański”, by w końcu zyskać nowego, „słusznego” patrona. Ponieważ głaz z narzutowy z kotwicą skojarzył się nowym gospodarzom miasta raczej z morzem, toteż pomnik poświęcono marynarzom, a konkretnie:

„1939 – 1945. Marynarzowi polskiemu, który nie szczędził krwi, ani sił za Polskę Ludową silną na morzu, ZUWZ ONID”

5 X 1949 r. – zbiory G. Fey

Pod skrótem fundatora tablicy kryje się nieco zapomniana już organizacja kombatancka działająca krótko po wojnie – Związek Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację. Nieco przydługą nazwę w ramach późniejszej akcji zjednoczeniowej ruchu kombatanckiego zapożyczono i nieco zmodyfikowano: „Uczestników Walki Zbrojnej” zastąpiono „Bojownikami” zaś politycznie podejrzaną „Niepodległość” zastąpiono bezpieczniejszym określeniem „Wolność” i ten sposób powstała nazwa wszystkim dobrze znanego ZBoWiD-u. Notabene „wojenna poetycka poetyczność” powojennej tablicy, jak określił ją profesor Jerzy Limon, nijak się nie miała do prawdy historycznej, bo kimże byli owi „ludowi” marynarze przed rokiem 1945?.

Nie dziwi zatem, że owa tablica nie miała prawa przetrwać procesu dekomunizacji u progu III RP. Nowa, trzecia już tablica nie zawierała już akcentów politycznych zaś po dawnej poetyczności zostało tylko wspomnienie. Napis na nowej tablicy brzmi:

„Marynarzom polskim, którzy nie szczędzili krwi ani sił w walce o Polskę silną na morzu”

Pozostaje wierzyć, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym „ograbieni” niegdyś lotnicy morscy, odzyskają swój pomnik. Mam cichą nadzieję, że po lekturze tego skromnego artykułu dwoje spośród nich już go odzyskało. A dziś pozostaje tylko polecić Czytelnikom iBedekera wycieczkę do Sopotu i spacer po Parku Północnym.

Autor: Grzegorz Fey

Źródła:

1. „Adressbuch 1915/16 des Ostseebad Zoppot und der Ortschaften Adlershorst mit Hochredlau, Klein Katz ,Koliebken. 17 Jahrgang. Abgeschlossen ende April 1915”
2. „Danziger Zeitung” nr 65 z dnia 8 lutego 1913 r.
3. „Danziger Zeitung” nr 66 z dnia 8 lutego 1913 r.
4. „Danziger Zeitung” nr 67 z dnia 9 lutego 1913 r.
5. „Danziger Zeitung” nr 70 z dnia 11 lutego 1913 r.
6. „Danziger Zeitung” nr 73 z dnia 13 lutego 1913 r.
7. „Danziger Zeitung” nr 76 z dnia 14 lutego 1913 r.
8. „Danziger Zeitung” nr 79 z dnia 16 lutego 1913 r.
9. „Danziger Zeitung” nr 298 z dnia 29 czerwca 1914 r.
10. Forum Dawny Gdańsk – www.forum.dawnygdansk.pl
11. Sperski Marek “Sopockie Pomniki”[w:] “Jantarowe Szlaki” 2001 nr 5