Wieloletni pracownik dydaktyczny Politechniki Gdańskiej Ryszard Skarżyński, przez lata prowadził pamiętnik. Opisał w nim również pierwsze dni stanu wojennego w Polsce.
Oto kartka z jego kalendarza:

Wtorek, 15 grudnia 1981 r.

Około 6.30, w kolejce po chleb, sąsiad kolejkowicz mówi mi, że stocznia strajkuje. Napotkana starsza kobieta pochlipując mówi : – Zaatakowali stocznię i wypędzili robotników.
Komu wierzyć?
Około dziewiątej idę tam, by się naocznie przekonać.  Powtórzył się sierpień?

Brama nr 2 zamknięta. Na niej obraz Matki Boskiej i portret papieża oraz kwiaty, flagi państwowe biało-czerwone i stoczniowe biało-niebieskie. Za murami i na dachu portierni tłum młodych stoczniowców. Mówi ktoś przez megafon:

– Nie bójcie się, zwyciężymy, przychodźcie tu do nas, to nam dodaje otuchy, o godz. 10 odbędzie się msza św. – zapraszamy

W pewnym oddaleniu stoi kilka czołgów. W pewnej chwili pada przez megafon zapowiedź, że delegacja stoczniowców udaje się obecnie do żołnierzy, naszych braci Polaków. Wychodzi grupa ludzi z flagą biało-czerwoną i biało-niebieską, zbliża się do czołgu. Rozmawiają kilkanaście minut z żołnierzem, po czym wracają na teren stoczni. Wzruszające i bardzo wymowne.

Spotykam znajomego z uczelni, z którym wymieniamy wrażenia. Po chwili podchodzą do nas lekarz i lekarka, wracający z dyżuru w stoczni – znajomi kolegi. Opowiadają, co zdarzyło się w nocy.
Bramy stoczni zatarsowane były wagonami i przyczepami. Około 12 w nocy, ZOMO sforsowało przeszkody i wezwało strakujących do opuszczenia w ciągu 15 min. terenu stoczni, inaczej będą usunięci siłą. Po upłynięciu tego czasu uzbrojone grupy spokojnie, ale zdecydowanie zaczęły wypierac robotników z budynków. Bliżej mieszkających, posiadających przepustki, odesłano do domów, pozostali mieli pozostać do rana w stołówce, po czym ZOMO opuściło stocznię.
Około 5 rano duża grupa stoczniowców z flagą biało-czerwoną na czele, weszła ponownie do stoczni i znów zaczął się strajk.

Około 11 kierownik naszego zakładu zwołuje zebranie w celu poinformowania nas o sytuacji: Na  Śląsku szereg kopalni strajkuje. Wokół Trójmiasta dużo wojska. W Pruszczu Gd. ponad 100 helikopterów. Zauważam (głośno), że w Gdańsku są pochyłe dachy, będą więc trudności z ich lądowaniem.
Nie wolno organizować żadnych zebrań. Pani Irmina z uśmiechem zwraca uwagę, że jest nas tu ponad 100 osób, a zatem nielegalne zebranie. Szef zrywa się z krzesła i wychodzi, a za nim rozchodzi się reszta.

O godz. 17 przed stocznią tłumy ludzi. Nie ma już czołgów, a szereg osób rzuca robotnikom stojącym na dachu portierni i za płotem żywnośc i papierosy. Mam akurat papierosy kupione na kartki  – rzucam je. Z megafonu płyną różne komunikaty i zapraszają wszystkich mieszkańców Gdańska na mszę św. w intencji ofiar Grudnia ’70, która zostanie odprawiona przed pomnikiem jutro, 16 grudnia 1981 r. o godz. 15.

Koleżanka Pawła z pracy przychodzi nas zawiadomić, że Paweł miał spokojny dyżur, ale ze zdrowiem jego nie jest najlepiej. Dostał cztery dni zwolnienia i zostaje w klinice. Mamy się o niego nie martwić. Żeby to było można!

cdn.

Niedziela, 13 grudnia 1981 r.

Poniedziałek, 14 grudnia 1981 r.

Wtorek, 16 grudnia 1981 r.