Inauguracja działalności młodzieżowych zespołów rockowych w „Domu Zarazy” w Gdańsku Oliwie wypadła bardzo pomyślnie. Zaprezentowały się cztery trójmiejskie zespoły, w kolejności: „Do pały” (cóż za intrygująca nazwa!), „Destrudo”, „Option Hoax” i „Killer Clowns”.

Fot. Maciej Kozieł

Zespół pierwszy zaserwował zgromadzonym czysty, młodzieńczy punk rock. Jak mawiał klasyk: „trzy akordy, darcie mordy”. Mimo pewnej prostoty brzmienia publiczność bawiła się dobrze, szczególnie pod koniec koncertu, gdy odgrywane były punkowe standardy. Brawa za energię i… odwagę!

„Destrudo” też nosiło znamiona punkowe, ale ich muzyka nie była już tak prosta jak w przypadku pierwszego zespołu. Nieco grunge w stylu Nirvany, momentami melodie przypominające Alice In Chains. Ciekawostką był brak jednego, stałego wokalisty, słyszeć mogliśmy bowiem w tej roli aż trzech muzyków.

Te dwa zespoły stanowiły jednak tylko przedsmak tego, co właśnie miało się wydarzyć. Na scenę bowiem wkroczył „Option Hoax”. Trzeba tu uczciwie przyznać, że skok jakościowy był naprawdę ogromny. Coś, jakby wziąć łyk Wina Patykiem Pisanego, a chwilę później kieliszek Brunello di Montalcino Riserva 2004. Energia muzyków od początku występu wydawała się być niespożyta. Gitarzyści niemal łamali palce na gryfach, a nie przeszkadzało im to w szaleństwie scenicznym i śpiewaniu jednocześnie! Muzyka była różna od tego co słyszeliśmy dotychczas – świetne, wpadające w ucho melodie, mocne acz nie pozbawione finezji gitarowe riffy, bardzo dobry technicznie bas i idealnie dopasowana perkusja. Rock alternatywny w – nie przesadzę – najlepszym wydaniu.

Po świetnym koncercie „Option Hoax” basista i perkusista zeszli tylko na chwilę, by w pomalowanych twarzach pojawić się z dwójką innych muzyków jako „Killer Clowns”. Był to ostatni zespół, który usłyszeliśmy tego wieczora. Ze wzmacniaczy sączył się thrash metal, ale współbrzmienie instrumentów i wokali jest unikalne, co powoduje, że pośród grup grających w tym samym stylu, Killersi wypadli naprawdę bardzo przekonująco. O sekcji rytmicznej już wspomnieliśmy – panowie spisują się świetnie w obu zespołach (zresztą brawa za uniwersalność!). Wokalista krzyczał, growlował, ale tych ekstremalnych technik wokalnych słuchało się z przyjemnością nawet, jeśli człowiek nie jest przywykły do takiej ekspresji.

Podsumowując, inauguracja „Rock Olivy” w Zarazie była nadzwyczaj ciekawa i urozmaicona. Chyba nikt, kto tego wieczora zdecydował się go odwiedzić, nie czuł się rozczarowany.

Autor: Ilona Stankiewicz