Historia kolei w Gdańsku zaczyna się w połowie XIX w, zaledwie 25 lat po uruchomieniu przez słynnego George’a Stephensona pierwszej na świecie linii publicznej kolei w Anglii. Jako pierwsza osiągnęła Gdańsk jednotorowa linia z Tczewa. Potem poszło już szybko. Pod koniec XIX w. sieć połączeń kolejowych Gdańska z resztą świata wyglądała całkiem podobnie do dzisiejszych.

Dworzec Główny widziany od ul. 3 Maja

Dworzec Główny widziany od ul. 3 Maja

Pierwszy dworzec kolejowy, zwany „Dworcem Brama Nizinna” (Leegetor Bahnhof) powstał w Gdańsku w 1852 r., a zlokalizowany był przy dzisiejszej ul. Toruńskiej. Pozostałością po nim są nieliczne zachowane budynki na terenie samej stacji, zardzewiałe, ukryte w trawie szyny i wspaniała (choć mocno zdewastowana) forteczna brama kolejowa, przebita w tym celu specjalnie w wale między bastionami Maidloch i Gertrud. Dalej była stacja przed Bramą Wyżynną, przy Bramie Oliwskiej, a ukoronowaniem gdańskich inwestycji kolejowych stać miał się Dworzec Główny.

Powstał na wysokości Starego Miasta, na terenach, które stały się możliwe do zagospodarowania po niwelacji części miejskich wałów. Inwestycja nazywała się oficjalnie „Rozbudowa dworca »Gdańsk Brama Wyżynna«”, a na jej realizację zarezerwowano specjalną ustawą kwotę 5 milionów marek. Prace rozpoczęto w 1894 r. Główny budynek dworcowy, zwany wówczas „budynkiem powitalnym” (Empfangsgebäude)był, rzecz jasna, jedynie elementem całego kompleksu. Jego uroczyste otwarcie miało miejsce 30 października 1900 r.

Architektura gmachu nawiązywać miała do gdańskiego renesansu, bardzo modnego wówczas w Gdańsku sposobu kształtowania budynków użyteczności publicznej. Niektórzy dopatrują się w jego kształcie również nawiązania do lokomotywy ciągnącej wagony, ale zdaje się to być pewną nadinterpretacją. Projekt zawierał coś, co tak kochają obecni architekci, czyli dominantę w postaci wieży. Gdybyż ci dzisiejsi potrafili coś takiego zaprojektować… Licząca 48 metrów wieża spełniała funkcję wieży ciśnień dla dworcowej instalacji wodnej, a ponadto umieszczono na niej napędzany elektrycznie zegar o z górą trzymetrowej średnicy tarczach.

Układ budynku odpowiadał najnowszym osiągnięciom i wymogom, jakie można było postawić przed budynkiem dworcowym. Oprócz dużej hali recepcyjnej z okienkami kasowymi, miał przechowalnię bagażu, budki telefoniczne, urząd telegraficzny, komisariat policji, poczekalnie wspólną dla klas I i II, oraz osobne dla III i IV klasy, umywalnię, toaletę męską oraz damską (nazywane elegancko „pokojem dla dam”), bufet, a nawet poczekalnię dla VIP-ów.

Budowa dworca spowodowała zmiany w całej okolicy. Tradycyjnie biedniejsze od Głównego i jeszcze pół wieku wcześniej bardzo w stosunku do niego zacofane Stare Miasto odżyło. Okolice w pobliżu dworca stały się terenami o wielkiej atrakcyjności, szczególnie dla inwestorów branży hotelarskiej. Już wkrótce przy ulicach w pobliżu dworca pojawiły się nowoczesne, eklektyczne kamienice, pięcio- i sześciopiętrowe. Już w kilka lat po uruchomieniu zbudowaniu „budynku powitalnego” i całej skomplikowanej struktury dworca, podnoszono argumenty o jego niefortunnym zlokalizowaniu pomiędzy miastem, a stokiem Góry Gradowej, przez co niemożliwym była jego rozbudowa w miarę stale rosnących potrzeb komunikacyjnych Gdańska.

W latach międzywojennych, podobnie jak cała (z wyjątkiem wąskotorowej) kolej w Gdańsku, kompleks dworca trafił pod zarząd PKP. Nie przeprowadzono w tym czasie żadnych godnych uwagi inwestycji i zmian. Zmiana nadeszła wraz z końcem wojny, kiedy dworzec spłonął. O spowodowanie pożaru, podobnie jak w wypadku większości budynków, które nie przetrwały 1945 r., raczej zgodnie oskarża się Armię Czerwoną. Stopień zniszczeń pożarowych był jednak na tyle umiarkowany, że budynek nadawał się do odbudowy, która nastąpiła bardzo szybko.

Odbudowany ze zniszczeń wojennych gmach główny dworca wyglądał niemal identycznie jak przed wojną. Jedyną dostrzegalną na pierwszy rzut oka różnicą jest brak spadzistych dachów nad skrzydłem zawierającym niegdyś poczekalnie, a obecnie restauracje i przestrzeń handlową. Poza tym układ dworca pozostał w zasadzie niezmieniony, poza ograniczeniem co bardziej ekstrawaganckich i „burżuazyjnych” elementów, oraz likwidacją osobnych poczekalni dla poszczególnych klas.

Prawdziwe zagrożenie dla dworca przyniosły lata gomułkowskiego „postępu”. Powstała wtedy koncepcja zburzenia starych zabudowań i zastąpienia ich nowoczesnym, pozbawionym jakiegokolwiek wyrazu dworcem, będącym skromnym nawiązaniem do form architektonicznych „Warszawy Centralnej”. Co ciekawe, jednym z autorów tego projektu był gdański architekt, który obecnie uchodzi za czołowego zwolennika budownictwa utrzymanego w formach historycznych, najchętniej nawiązujących do… gdańskiego renesansu.

Generalny remont, przeprowadzony już po upadku starego ustroju, przyniósł dworcowi gruntowne odświeżenie fasad, co było już bardzo potrzebne. Po usunięciu rusztowań mieszkańcom Gdańska i podróżnym ukazał się budynek jaśniejący czystą cegłą i wspaniałymi kamiennymi ozdobami. Nie odbudowano niestety brakujących spadzistych dachów, pozostawiając bryłę dworca w stanie wojennego okaleczenia. Natomiast atak nowoczesności na wnętrze dworca określa się często jako dewastację przestrzeni. Wspaniała, wysoka hala recepcyjna otrzymała antresolę i wielkie, zacierające jej kształt schody na tę antresolę prowadzące.

Memling na dworcu

Najnowszym i bardzo ciekawym uzupełnieniem niezwykle atrakcyjnego wyglądu dworca stała się przejrzysta reprodukcja obrazu Hansa Memlinga „Sąd ostateczny”, którą wkomponowano w ogromne, półkoliste okno hali. Widać ją świetnie z zewnątrz, natomiast od wewnątrz przysłonięta jest w większości wspomnianymi wyżej, nowoczesnymi schodami, przez co podróżny, zwłaszcza taki, który przyjechał do Gdańska koleją po raz pierwszy, narażony jest na ujrzenie jedynie tłumu potępionych wciąganych w ziejącą ogniem czeluść piekielną. Niektórzy (opieram się tu na autentycznych relacjach turystów) doznają na ten widok uczucia szoku, czasami interpretując ów fragment średniowiecznego obrazu jako scenę z obozu koncentracyjnego.

Mimo wszystkich wymienionych wyżej usterek, gdański Dworzec Główny jest z całą pewnością jednym z najpiękniejszych na świecie. Znane są nawet mniej lub bardziej udane próby skopiowania jego bryły, z których wypada wymienić budynek pałacu ślubów w jednym z japońskich miast, będący pomniejszoną, ale bardzo łatwo rozpoznawalną repliką gdańskiego dworca. Dla nas, mieszkańców Gdańska nasz dworzec jest oczywiście tym najpiękniejszym, bo to on wita nas, kiedy koleją wracamy do naszego ukochanego miasta.

Autor: Aleksander Masłowski

Lektura uzupełniająca:
Żegnaj antresolo
Holmbahn, czyli kolej na wyspę Ostrów
Zwiedzanie wieży zegarowej Dworca Głównego
Kiedy nowa stacja SKM w Gdańsku?
Pierwszy dworzec SKM we Wrzeszczu